Obserwujesz świat.
Doświadczasz nowych rzeczy.
Poznajesz setki wspaniałych ludzi.
Odwiedzasz miejsca, które do niedawna mogłeś spotkać tylko w Twoim starym atlasie.
Wchłaniasz inne kultury, zwyczaje, tradycje.
Po chwili wszystko się… kończy. Mówisz, że najtrudniej jest spakować plecak, zamknąć za sobą drzwi i wyruszyć w drogę. Dla mnie zawsze najtrudniej jest… wrócić.
Mówisz o trudnych częściach, gdy jesteś daleko. Muszę znaleźć pracę, znaleźć prawdziwych przyjaciół, zadbać o bezpieczeństwo, nauczyć się norm społecznych, zaufać.
Pożegnania są trudne, ale wiesz, że nadchodzą. W szczególności kiedy na ekranie Twojego komputera pojawia się napis: „dziękujemy za dokonanie zakupu biletu”, albo „przypomnienie o odprawie”. Masz świadomość, że wyjeżdżasz. Jednak, każdy z tych wyjazdów ma poduszkę ochronną w postaci powrotu, ponownego spotkania z rodziną i przyjaciółmi.
Wracasz po trudach podróży do domu. Pierwsze dwa tygodnie są magiczne. Spędzasz je z najbliższymi, przyjaciółmi. Telefony, historie, zaproszenia. Jesteś przez kilka/kilkanaście następnych dni gwiazdą dużego formatu, ekscytujące, prawda?
Następnie to wszystko znika. Podróżnicza bańka pęka. Wszyscy przyzwyczajają się do tego, że jesteś „na miejscu”, nie jesteś już pięknym, świecącym przedmiotem, który wszyscy by podziwiali. Zaczynają docierać do Ciebie pytania- masz już pracę? Jaki masz plan? Umawiasz się z kimś? Jak tam z Twoim…planem emerytalnym?
Jednak smutną częścią jest to, że kiedy już „zaliczysz” wszystkie Twoje obowiązkowe wizyty, kiedy byłeś poza domem, siadasz na łóżku, w pokoju, w którym dorastałeś i uświadamiasz sobie, że totalnie nic się nie zmieniło!
Jesteś oczywiście zadowolony, że wszyscy są szczęśliwi, zdrowi i…tak- mają nową pracę, dziewczyny, zaręczyli się, pobrali, itd. Jednak jakaś wewnętrzna część Ciebie krzyczy– „nie rozumiesz, imbecylu jak Ty się zmieniłeś?”
Nie mówię tutaj o włosach, wadze, ubraniu, czy innym, zewnętrznym atrybucie. Mówię o tym co stało się w trybikach, które są w Twojej głowie. Wewnątrz Ciebie. Sposób, w jaki przekształciły się Twoje marzenia. Sposób, w jaki odbierasz teraz ludzi. Wszystkie nawyki, które zastąpiłeś nowymi, które są istotne dla Ciebie.
Chcesz żeby wszyscy to rozpoznali i chcesz podzielić się nimi, porozmawiać, ale …taka droga nie istnieje. Nie potrafisz wytłumaczyć tego co się wydarzyło wewnątrz Ciebie. Nie potrafisz wyjaśnić jak opuszczenie wszystkiego co znałeś, co kochałeś, czemu ufałeś, zostawienie za Tobą pozwoliło Ci wzrosnąć, odkryć, doświadczyć. Jak pomogło Ci zmienić siebie. Po prostu żyć i odkryć to co najważniejsze.
Uświadamiasz sobie, że Twoje myślenie jest inne, ponieważ doświadczyłeś tego, w każdej sekundzie, każdego dnia, wewnątrz Ciebie, ale jak to przekazać innym? Czujesz gniew. Czujesz zagubienie. Pojawiają się u Ciebie momenty, w których czujesz, że to wszystko nie miało sensu, że nic się w Tobie nie zmieniło, ale w końcu uświadamiasz sobie, że te wszystkie myśli kumulują się w jednym punkcie. Właśnie one, cała niepewność uświadamia Ci, że zmieniło się…wszystko.
Spróbujesz raz wyjechać, jedyne czego będziesz pragnął po powrocie to…opuścić to wszystko ponownie, wyjechać, zniknąć. Dużo osób nazywa to „podróżniczym bakcylem”, według mnie jest to trud, który musisz włożyć w powrót w miejsca znane, gdzie jesteś otoczony przez tą samą kulturę, ludzi mówiących w Twoim języku.
Po kilku podróżach będziesz czuł się lepiej w miejscach nieznanych, tajemniczych. Już język obcy nie będzie dla Ciebie problemem. Angielski, Hiszpański, Niemiecki? Mimo, że nie będziesz czasami rozumiał nawet słowa, przebywanie z tymi osobami będzie o wiele prostsze, ponieważ będą rozumieć czym jest: zmiana, wzrost, doświadczenie, nauka, odejście.
Później wróć do domu, i poczuj się jeszcze bardziej… zagubiony.
Jest to najtrudniejsza część Twojej podróży i zarazem powód dlaczego znowu uciekasz. Jednak jedną z niewielu możliwości żebyś odkrył siebie.
Comentários