Masz 10 lat. Twarz cała umazana w cieście, które Twoja mama upiekła kilka minut temu. Zmęczony, zdyszany po niesamowitym meczu, który zagrałeś przeciwko Twoim odwiecznym rywalom z osiedla Polskich Skrzydeł. Chudy, wręcz kościsty napastnik (o tak grałeś z wymalowanym na koszulce, zielonym numerem 9… kurde, jak mama to dopierze? Po co się zamartwiasz, ból jest chwilowy(nawet ten pasek odbity na pośladku), a chwała i podziw wieczny!) zdobyłeś w końcu trzy genialne bramki.
Siadasz na ciężkiej, wykonanej z sosnowego drewna podłodze i… rozkładasz mapę. Jedna z Twoich ogromnych pasji. Mimo, że do tej pory Twoim największym sukcesem podróżniczym były wakacje u Twojej babci, na oddalonej o 20km wiosce, to czujesz, że kiedyś wyruszysz w większą podróż.
Linie, kontynenty, góry, państwa, stolice, strefy zmiany czasu, rzeki, jeziora, oceany. To wszystko ocieka magią.
Już od czasów, kiedy pierwszy, brodaty jegomość nabazgrał kilka kresek na swojej ścianie w jaskini, przez żeglarzy, naukowców, podróżników, po dzisiejsze wykonywane ręcznie i z niesamowitą precyzją, albo te spotykane na ekranie komputera. Mapy zawsze stanowiły dla społeczeństwa pewien rodzaj pojmowania świata, ‘kodowania cudu życia’, jak to powiedział Nicolas Crane
W świecie smartphonów często myślimy o mapach tylko jako o narzędziu– ‘droga i nazwa miejsca’, używanego tylko i wyłącznie do określenia kierunku. Aplikacja, dwa kliki i koniec. Łatwo zapomnieć, że nawet te niezwykle realistyczne mapy są ciągle abstrakcją, namiastką rzeczywistości, iluzją.
Wokół Ciebie znajdują teraz się setki/ tysiące obrazów, które już dawno wyszły z dawnego pojmowania słowa: „mapa”. Mapa zabiera Cię w podróż, pokazuje miejsca, które są na pierwszy rzut oka niedostępne.
Budują one historię odkrywców i pierwszych badaczy, którzy narażając swoje życie i przekraczając barierę, stworzoną przez społeczeństwo „nie da się”, „tam przecież żółwie trzymają naszą planetę”, „popłyniesz kilka kilometrów dalej i spadniesz z Ziemi”. To właśnie dzięki nim czujesz zapach świeżo parzonej brazylijskiej kawy, powiew gorącego wiatru, gdy zjeżdżasz na nartach na Saharze, przeraźliwe zimno stojąc na Mont Evereście, czy dumę zdobywając kraniec świata na Alasce.
Mapy powinny być Twoją podróżniczą Biblią, wskaźnikiem, dzięki któremu, nawet siedząc w wygodnym fotelu, w papciach, w Twoim domu, możesz przenieść się w mgnieniu oka do najdalszych zakątków tej planety! Możesz być jak Marco Polo poszukującym drogi do Chin, wcielić się w rolę Amundsena i ścigać się ze Scottem do bieguna południowego, możesz być Livingstonem i ruszyć w głąb Czarnej Afryki, możesz być wszystkim!
Znudziły Cię zwykłe mapy? Mam dla Ciebie rozwiązanie.
Bierz kubek z kawą, i zmarnuj kilka minut Twojego cennego czasu na powrót do dzieciństwa, albo do… teraźniejszości, zanurz się w tych wspaniałych mapach i daj sobie kopa, żeby nie były one tylko kawałkiem papieru, czy składanką pikseli, ale drogowskazem wytyczającym Ci ścieżkę do wielkiej przygody, którą jest podróż! Poniżej znajdziesz kilka propozycji, które znalazłem przekopując zakamarki internetów.
Jak powiedział Antonis Antoniou- kartografia może być niezwykłą formą ucieczki, jak mapy, które tworzą barwne doświadczenia- prawdziwe, lub całkowicie zmyślone. Sam wybierasz, które są dla Ciebie. Oto 4 propozycje ‚nowych map’, które mogą zainsporować.
Mapa powinna być traktowana z czułością, wyrozumiałością i pewnym szacunkiem. To ona pozwala Ci się przenieść w miejsca o tyle odległe, co nieznane. Osobiście moich map nikomu nie pożyczam. Są one zbyt blisko mnie. To właśnie na nich zostaje piach z irańskich pustyń, krople deszczu z amerykańskiego wybrzeża, płatki śniegu z norweskich fjordów. Tam zostaje część Ciebie!
Comments